Wszystko co zalicza się do przyrody ożywionej, aby w ogóle mogło funkcjonować, musi posiadać duszę. Jest ona tajemniczą siłą lub energią, która osiedla się w ciele materialnym i napełnia je życiem. Bez niej doczesna powłoka jakiejkolwiek istoty byłaby jedynie martwym zbiorem atomów. Należy pamiętać, że tak jak w świecie organizmów żywych wyróżnia się królestwa roślin i zwierząt, tak też istnieją różnice między duchami roślin a duchami zwierząt. Obecnie przedstawię tylko duchowość zwierząt. W dziale poświęconym teriantropii nawiązywałem kilkakrotnie do tego zagadnienia. Teraz postaram się je trochę bardziej rozwinąć. Przy okazji zaznaczam, że to co tu napisałem nie jest całą prawdą, lecz tylko pobieżnym zarysem tematu.
Kiedy umiera materialne ciało zwierzęcia, jego duch od razu przechodzi do Krainy Szczęśliwości. Mówi się, że po śmierci następuje czas rozrachunku. Zwierzęta jednak w przeciwieństwie do ludzi, nie muszą zdawać sprawy ze swojego życia przed Stwórcą. Nie mają one wolnej woli w tym sensie, że nie posiadają moralnego rozeznania "dobra" od "zła". Zatem cokolwiek by nie zrobiły, to i tak zostaną im oszczędzone te wszystkie okropności z jakimi będą musieli spotkać się ludzie niesprawiedliwi. Szczęście zwierząt w wieczności polega na tym, że nie muszą więcej odczuwać trosk i cierpień jakich doznawały na Ziemi. Same nie staną przed Sądem, ale znajdą się wśród tych, którzy będą oskarżać ludzkość.
Duchy zwierząt podobnie jak dusze ludzi prawych, żyją mistycznym życiem którego szczegóły pozostają dla nas tajemnicą (dopóki jesteśmy na Ziemi). To że osiągnęły cel swojej egzystencji i znajdują się (patrząc przez pryzmat naszego ludzkiego rozumowania) w "Raju" nie oznacza wcale, że utraciły kontakt ze światem żywych. Idealny wymiar duchowy nie jest miejscem w ujęciu fizycznym - tak jak nam się to wydaje, ale "stanem" doskonałego szczęścia. Duchy które już je osiągnęły, nie są w nim zamknięte ale mogą swobodnie wędrować między światami. Warto też pamiętać, że jeśli duch zmarłego człowieka czy zwierzęcia, przychodzi tu na ziemie, to nie opuszcza swojego "Nieba". Jest on jednocześnie "tu" i "tam", a przemieszcza się oczywiście nie na nogach, a siłą woli (coś w rodzaju bilokacji).
Duchy zmarłych zwierząt odwiedzają ziemię z powodów w większości analogicznych do tych, z jakimi przychodzą dusze ludzi. Ich głównym zadaniem jest pomoc w znoszeniu trudów życia, tym na Ziemi. Zwierzęta przychodzą najczęściej do zwierząt, czasem do nas (teriantropów) a dusze ludzkie - do ludzi (zmarli ludzie oprócz pomagania żyjącym, często proszą dla siebie o rożne przysługi, modlitwy itp). Mistyczne relacje między zmarłymi zwierzętami a ich żyjącymi braćmi polegają przede wszystkim na ułatwieniu pogodzenia się z cierpieniem oraz niedopuszczeniu do rozpaczy (samobójstwo). Wszędzie tam, gdzie ból zwierząt jest tak ciężki, że niemożliwe jest aby pokonać je własnymi siłami, tam też są duchy zwierząt które zmarły wcześniej.
Ponieważ stwierdzenie "wielkie cierpienia" jest nieprecyzyjne i każdy czytelnik będzie je postrzegał trochę inaczej, dlatego poświęcę sporo miejsca aby rozwinąć tę kwestię bardziej szczegółowo.
Otóż w normalnych warunkach, czyli takich, gdzie zwierzęta żyją swoim własnym życiem w ich naturalnym środowisku, to rzadko się zdarza aby przez większość czasu towarzyszyły im duchy w sposób namacalny. Wprawdzie zwierzęta dziko żyjące są narażone na rozmaite stresy i cierpienia, ale raczej mało kiedy osiągają one taki stopień, że odbierają chęć do dalszej egzystencji. Na przykład myszy; za każdym razem kiedy wychodzą z nory, muszą żyć w ciągłym napięciu w obawie przed niebezpieczeństwem. Kiedy już dostaną się w szpony drapieżcy, to bywa tak, że udaje im się uciec, jednak zostają przy tym nieraz ciężko pokaleczone. Często później w wyniku odniesionych obrażeń muszą długo umierać. To niewątpliwie jest cierpienie, ale przechodzi się przez nie na wolności. Chyba każdy przyzna rację, że lepiej jest iść przez mękę będąc wolnym, niż w klatce, na łasce i niełasce oprawcy. Dopóki jednak waga życia nie przechyli się w stronę "wieczności", dotąd działanie zmarłych zwierząt będzie nieznaczne. Dzikie zwierzęta doświadczają obecności duchów wtedy, gdy stają na krawędzi życia i śmierci; kiedy stoją nad grobem i z tej drogi nie ma już odwrotu. Takie wizje występują nie tylko u zwierząt które giną śmiercią bolesną np. zabitych przez drapieżnika, ale również doznają ich te, które umierają w wyniku chorób, czy ze starości (u ludzi jest z resztą podobnie).
Te sprawy wyglądają zupełnie inaczej, gdy mamy do czynienia z dręczeniem zwierząt - szczególnie przez ludzi, a więc czynniki "pozanaturalne". Ludzie ponoszą za to główną odpowiedzialność, bo dopuszczają się owych czynów w pełni świadomie. Wiedzą, że to co robią jest złem, ale nie chcą zmienić swojego postępowania. Na przestrzeni tysiącleci opracowali takie formy wyzysku i tortur, że każde zwierzę a nawet człowiek, który zostanie im poddany, może być doprowadzony do szaleństwa.
Czytelnik niewątpliwie zna je bardzo dobrze, ale ja w ramach przypomnienia wymienię najważniejsze z nich. Tak więc prym w katowaniu zwierząt mają ośrodki badawcze oraz hodowle, które można porównać do cel śmierci i obozów koncentracyjnych. W tych miejscach zwierzęta zostały (według ludzkiego widzimisię) totalnie uprzedmiotowione. Ponieważ przedmioty nie czują i nie mają godności, dlatego można z nimi robić wszystko, co tylko fantazja zdoła podsunąć. Nie będę tu wypisywał po kolei okropieństw które w nich się realizują, ale czy zastanawiałeś się, Czytelniku, jak to możliwe, że zamknięte tam zwierzęta (poza nielicznymi wyjątkami) nie popełniają samobójstw, choć nie widzą dla siebie szans na zmianę losu? Czeka je przecież śmierć poprzedzona takim cierpieniem, że po ludzku wydaje się, iż nikt nie przejdzie przez nie bez upadku w rozpacz. Oczywiste jest, że o własnych siłach nie da się tego przetrzymać. Tu potrzebne jest wsparcie i to nie byle jakie. W takich właśnie kryzysowych sytuacjach przychodzą duchy, by podtrzymywać tych, co są jeszcze uwięzieni w ciałach materialnych poddawanych torturom. Ponieważ zwierzęta umierają tam w poczuciu totalnej beznadziejności aż do końca swojego życia, dlatego też i zmarli (zwierzęta) towarzyszą im przez cały ten czas. Należy pamiętać, że to mistyczne obcowanie polega przede wszystkim na "wewnętrznym" wsparciu duchowym a nie na realnej rozmowie czy innych fizycznych przejawach.
Aby łatwiej można było sobie to wyobrazić, warto przypomnieć, że podobne relacje występują między ludźmi żywymi a zmarłymi. Wie to każdy, nawet ten, co oficjalnie temu zaprzecza. Kiedy człowiek przechodzi ciężką chwilę, a zwłaszcza wtedy, gdy całe życie wydaje mu się nie do zniesienia, to jednak ma przeczucie że "ktoś" nad nim czuwa. Jest to coś w rodzaju "aury", która ogarnia wszystko i towarzyszy nam zawsze i wszędzie. Jest ona dobra i ciepła. Nie ma w niej zniecierpliwienia ani opieszałości. Po prostu jest. Tak najczęściej wygląda pomoc duchów dla pielgrzymujących po ziemi.
Najwięcej duchów zwierząt gromadzi się wokół miejsc, w których umarły, a ściślej mówiąc - tam, gdzie zostały pomordowane. Zwykli ludzie tego nie widzą, ale wszędzie gdzie są miejsca masowej śmierci: obozy koncentracyjne, rzeźnie, ośrodki naukowe itp. - Tam niebo jest czarne jak smoła. Ta "ciemna energia" wywołuje zaburzenia psychiczne i somatyczne u zwierząt oraz osób wrażliwych, które przebywają w ich pobliżu.
Na ziemi jest bardzo mało duchów zwierząt zmarłych śmiercią naturalną tzn. ze starości i w zdrowych relacjach ofiara - drapieżnik.
Jak wyglądają duchy zwierząt?
Nie wiem czy mają jakąś ulubioną formę, ponieważ raz można je zobaczyć tak, a drugi raz - zupełnie inaczej. Te, które za życia nie męczyły się, to najczęściej jawią się w takiej postaci, w jakiej wyglądały przed śmiercią. Czasami są jak mglisty obłok w zwierzęcym zarysie. Rzadko się zdarza, ale jednak bywa, że ukażą się w budzącej grozę postaci. To są najczęściej te, zabite w wielki bólu, obdarte żywcem ze skóry... Spotkanie takiego widma nocą (bo akurat ten rodzaj przychodzi tylko nocą) na odludziu, jest bardzo ciężkim przeżyciem. One jednak nie chcą nikogo straszyć ani się mścić. Nie cierpią już fizycznie lecz tylko manifestują w widoczny sposób swoje dawne odczucia.
Czy duchy zwierząt można przywołać?
Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce jednak nigdy nie wiadomo, co przyjdzie w efekcie wywołania. To może być duch człowieka, zwierzęcia lub demon. Nie istnieją skuteczne zabezpieczenia czy filtry pozwalające odpędzić te złe, lub "wyłapać" istoty które nas najbardziej interesują. Trzeba pamiętać, że to jest świat astralny nad ktorym zwykły śmiertelnik nie ma absolutnie żadnej władzy. Mieszkające w nim byty mają poznanie i życie daleko odmienne od tego, jakie my znamy. Wiedzą, że są doskonalsze od wszystkiego, co jest skażone szlamem materii i na pewno nie pozwolą sobie, aby ludzie żyjący na Ziemi wydawali im rozkazy. Na ten przykład, demony bardzo chętnie przychodzą do osób, które parają się aktywnymi praktykami spirytystycznymi. Ich celem jednak nie jest pomoc (jeżeli już, to jest ona pozorna) lecz wyrządzanie jak największych szkód, nie tylko ludziom którzy je przyzywają, ale również i ich otoczeniu.
Duchy dobrych ludzi oraz zwierząt, same przychodzą i manifestują swoją obecność. Robią to najczęściej wtedy, gdy chcą przekazać coś, co przyniesie nam korzyść. Bywają też sytuacje, że odnajdują nas jedynie po to, aby dotrzymać nam towarzystwa. Dzieje się tak np. w czasie odwiedzania cmentarza lub kiedy uczestniczymy w pogrzebie. My ich nie widzimy, ale one są, tylko dyskretnie.
Osobiście nigdy nie przyzywałem żadnych duchów, ani nie zajmowałem się magią. Mnie, jako stworzeniu niedoskonałemu nie wolno przed czasem otwierać bram do wieczności. Nie uważam się też za szamana, aczkolwiek pewne moje praktyki (wyprawianie pochówków zwierzętom) mogą sugerować co innego. Rytuały pogrzebowe są jednak bezpieczne i każdy może je celebrować bez obaw przed opętaniem. Do świata pozagrobowego czuję wielki respekt i szanuję jego niezależność. Traktuję go jako żywy organizm i przyjaciela, a nie jak towar lub narzędzie do wykorzystania. Biorę tylko to, co mi daje On sam ze swojej własnej inicjatywy.
12 V 2012