![](../im/buttons/logo.png)
W ostatnich latach drogowcy wzięli się za poprawianie szos wylotowych z Kozienic. Odbudowali nawierzchnie arterii w kierunku na Warszawę, Radom i Warkę. Zanim się to stało, stan tych tras przedstawiał wiele do życzenia: Były one wąskie, z koleinami, wykruszonymi krawędziami i dziurami. Jazda po "Warszawskiej", zwłaszcza w przypadku rowerzysty przypominała huśtawkę na granicy życia i śmierci. Często bywało tak, że mając samochód za plecami, zwłaszcza tira, musiałem skręcać na pobocze co wytrącało z rytmu jazdy. Kolarze wiedzą o czym piszę. Teraz sytuacja jest inna. Drogi są szerokie i równe. Jeździ się wygodnie.
![no image](im/daniel05.jpg)
Dla ludzi może jest bezpieczniej, ale nie dla zwierząt. Łatwo odgadnąć w czym rzecz. Kierowcy widząc szeroką i prostą nawierzchnię są skłonni do rozwijania nadmiernych prędkości - często ponad 120km/h. Oczywiście w pewnych warunkach można jechać tak szybko - kiedy ma się pewność, że nic nie wtargnie na asfalt. W przypadku dróg przecinających tereny leśne takiej gwarancji nie ma, a to właśnie tam najczęściej dochodzi do kolizji ze zwierzętami. Niejednokrotnie byłem świadkiem jak w środku nocy i nad ranem kiedy ruch jest minimalny pojedyncze samochody gnają bez umiaru przez las. Wystarczy prosty odcinek drogi i już dodają gazu.
![no image](im/jelen28052019.jpg)
Co prawda przy trasach szczególnie narażonych na wtargnięcie dzikiej zwierzyny stoją znaki ostrzegawcze, jednak nie wszyscy kierowcy biorą je pod uwagę. Później, jak dojdzie do wypadku, jest wielki krzyk i raban bo zwierzę nagle wyskoczyło pod koła. W mediach pojawiają się wówczas głosy, że to zwierzę jest "winne". Jednak wina niemal zawsze leży po stronie człowieka - bo nie zachował dostatecznych środków ostrożności.
![no image](im/jelen30052019.jpg)
![no image](im/kuna05.jpg)
![no image](im/sarna05.jpg)
![no image](im/sarna28052019.jpg)
![no image](im/borsuk01062019.jpg)
![no image](im/zajac05.jpg)
![no image](im/zajac30052019.jpg)
Beria,
03-VI-2019