Nie jestem prawdziwą dziewczyną, choć myślę, że idealnie byłoby zostać fajną anthro-lisicą... Ale tak naprawdę do czego jest mi to potrzebne? Bo musi być coś, co sprawia, że mam takie pragnienie. Przez lata zastanawiałem się nad tym. Nigdy nikogo nie prosiłem o radę. Badania prowadziłem sam. Długo trwało, zanim poukładałem sobie to wszystko w głowie. Teraz znam siebie na tyle dobrze, aby bez ściemniania określić w czym rzecz.
Ponieważ brzydzę się kłamstwem, dlatego nie mam zamiaru uszlachetniać czegoś na siłę poprzez dorabianie ideologii. Żadnych genderowych udziwnień. Napiszę prosto, jak ja to widzę.
Co tu dużo mówić, ale przede wszystkim podoba mi się kobieca seksualność. Skąd to się wzięło - mogę stwierdzić jedynie na podstawie przesłanek. W każdym razie już w wieku nastoletnim przejawiałem fantazje tego rodzaju, iż w seksie wolałbym być dziewczyną. W tamtym okresie wstydziłem się sam przed sobą takich myśli. Bo jakże chłopak może z przyjemnością rozkładać nogi albo wypinać tyłek? A gdy na dodatek ubiera damskie majtki i sukienki, to już całkiem...odlot. W pierwszych latach walczyłem z moimi skłonnościami i dokładałem starań, aby to się nie wydało. Byłem tak czujny, że nikt nie zorientował się do czasu, aż zaprzestałem tej zabawy w chowanego.
Ci, którzy być może szydzą ze mnie, powinni wiedzieć o tym, że sami nie zdołaliby oprzeć się podobnym namiętnościom - gdyby je mieli. Bo nie da się opisać słowami, jak to jest... choć wszystko i tak zależy o psychicznego nastawienia. Osiągnięcie orgazmu jako typowy mężczyzna jest przyjemne i ktoś zaprogramowany pod tym kątem nie będzie szukał czegoś innego. Ale gdy chłopak lubi stylizować się na dziewczynę, to i w seksie chciałby być panną. Bierność w sypialni daje ekstazę, niemniej tak jak wcześniej napisałem, musi być ku temu mentalna podstawa. Jeśli ktoś z "zewnątrz" chciałby eksperymentować w tym kierunku na zasadzie "a może będzie fajnie", ten raczej skończy z moralnym kacem. Bo dać się posuwać w tyłek kobiecie ze straponem, albo przez innego faceta jest bardzo nie-męskie. Dlatego prawie nikt otwarcie nie przyznaje się do takich fantazji i praktyk.
Wygląd to drugi kobiecy przymiot, który chciałbym mieć. Jest on tak samo ważny jak seksualność. Niestety posiadam go tylko w pewnym procencie. Dobre i to, choć nadal za mało, aby wyjść na ulicę w sukience. Z wyglądem trudno cokolwiek poradzić. Można wymodelować sylwetkę poprzez odpowiednie ćwiczenia, usunąć zbędne owłosienie i w zasadzie tyle. Tak czy inaczej na co dzień przed ludźmi muszę wyglądać jak mężczyzna. Ewentualnie mógłbym pokusić się o stylizację na femboya, ale tu trzeba uważać, aby nie przesadzić. Inaczej łatwo zostać uznanym za przegiętego geja, a to ostatnia rzecz, której bym chciał.
Nie można mieć wszystkich pragnień. Ładować się w coś na siłę, często przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Pozostaje mi więc ukryte życie. Zresztą czy egzaltacja swojego wnętrza na ulicy jest konieczna do szczęścia? Dziewczyną mogę być w łóżku, tylko że wtedy brakuje pożądliwych spojrzeń. A to też lubię.
Jakkolwiek ciało jest do przebudowy, tak mojej osobowości za nic nie chciałbym zmieniać. Rzecz jasna mam liczne wady w tej materii - jak każdy. Nad wadami trzeba pracować, aby je zniszczyć lub zminimalizować. Ale fundament i ogólna architektura mojej duszy niech zachowają status quo.
Pozwólcie moi Drodzy, że dzisiejszą opowieść zakończę tym optymistycznym akcentem. Kolejna odsłona sekretów lisicy- (nadal) dziewicy pojawi się za jakiś czas. Bo wiecie, trzeba oszczędzać opał na jesienne chłody ;)