Za dnia jestem lisem. W zwykłym spotkaniu mało kto widząc moją powierzchowność wyczuje, że gość który przed nim stoi, to nie do końca jest taki, jak większość... a do tego, że lisołak, to już w ogóle. Owszem, szczupła sylwetka, długie włosy i kolczyki w uszach mogą wzbudzić pewne skojarzenia, choć nie zawsze. Bo prawdę powiedziawszy zewnętrzne atrybuty - zależne od inwencji danej osoby, np. biżuteria, oraz te, na które ma się mniejszy wpływ: fizjonomia i sylwetka stanowią jedynie przesłanki ku czemuś. Nawet przenikliwy obserwator widząc subtelne znaki nie zawsze trafi w punkt z oceną człowieka. Facet z kolczykami - pewnie "ciepły". Jeśli na dodatek ma długie włosy, no to "tranzystor". Nierzadko taka analiza jest trafna, choć bywa i przewrotna. Ale kto zwróci uwagę na detale, w moim przypadku - kolczyki z kłów lisa? Przeciętny człowiek nie połapie się, od jakiego drapieżnika one pochodzą. Chyba tylko myśliwy albo ktoś obeznany w zwierzętach będzie dokładnie wiedział, co to jest. Jednak nawet oni raczej nie dadzą rady powiązać tej symboliki w jedną całość. - Dlatego, że tu po pierwsze potrzebna jest wiedza (o teriantropii), a po drugie konieczne jest niestandardowe myślenie. Niewielu ludzi dysponuje na raz tymi dwoma przymiotami i ta rzeczywistość jeszcze długo nie ulegnie zmianie.
Jak ja kocham ten stan... ale z przyczyn obiektywnych lisicą mogę być tylko w łóżku. Nie mam na tyle dobrego dziewczęcego wyglądu, aby na ulicy chodzić w damskich ubraniach. Robić czegoś byle jak nawet nie próbuję, bo poza żenadą nic z tego nie wyjdzie. Jedyne co mi pozostaje, to stylizacje unisex - by nie rzucać się w oczy zbyt nachalnie.
Dopiero wieczorem, gdy już pora iść spać, staję się lisicą bardziej niż zwykle. O ile na co dzień - ktoś mógłby stwierdzić - iż daleko mi do subtelnej delikatności, to nocą do głosu dochodzi moja romantyczna natura. Lisy są zmysłowe, dlatego m.in. pasują do mnie bardziej, niż inne zwierzęta.
Wystroić się w koronkową bieliznę i leżeć na futrzanym posłaniu, to jest ekstra uczucie - dla mnie. Najlepiej byłoby tak z kimś, bo samemu to jest jak bułka z masłem, a we dwoje, to bułka z masłem i miodem. Niemniej nie narzekam. W pojedynkę też jest fajnie. Lepiej na siłę nie wymagać od losu więcej, niż się ma, bo jeszcze można stracić to, co już osiągnąłem.
Nie w każdą noc pozwalam sobie na taki odlot - aby nie przyzwyczajać się zbytnio. Poza tym śpiąc na futrach jest zbyt gorąco przez większość roku. W zimie nie ma z tym problemu, ale trzeba obniżać temperaturę w pomieszczeniu. Ma to rzecz jasna swoje dodatkowe minusy, bo wtedy poranne wstawanie nie należy do przyjemności. Dlatego zwykle śpię w cieple, ale za to skromniej - na pościeli, w damskiej koszulce i stringach z lisią kitą.
Mam nadzieję, że sesja przypadła Wam do gustu:) Na razie lajtowo, wszak jesienią nie ma aż takich chłodów. Zima to co innego. Gdy nastaną mrozy, konieczne będzie znaczniejsze podgrzanie atmosfery... ;)
Beria, 17-X-2022