Na wstępie muszę zaznaczyć, że to nie jest tutorial ukazujący od początku do końca jak wykonać taką czapkę. Opracowanie dokładnego opisu wraz ze zdjęciami na chwilę obecną przerasta czas, którym dysponuję, także sorry. Dziś przedstawię Wam tylko niektóre potrzebne detale. Oczywiście to jest za mało, by na ich podstawie samodzielnie coś wykreować. Nie próbujcie zatem opierać się wyłącznie na nich - o ile zdecydujecie się tworzyć to samo, co zobaczycie na samym dole tego tekstu. Całość projektu musi być dokładnie przeliczona, a każde posunięcie przewidziane, w celu uniknięcia błędów i strat wynikających choćby z niewłaściwego docięcia futer. Może w przyszłości, przy okazji realizowania innych pomysłów opowiem szczegółowo jak się do nich zabrać.
Projektowanie i fabrykacja od podstaw różnych przedmiotów zawsze sprawiało mi wielką przyjemność. Im bardziej skomplikowany układ, tym większa satysfakcja z ukończonego dzieła. Użytkowanie samodzielnie wykonanych urządzeń elektronicznych, mechanicznych, albo tworów niematerialnych, np. aplikacji komputerowych podbudowuje mnie psychicznie. To naprawdę fajna sprawa wymyślić i zrobić sobie coś, czego nie ma nikt inny. Tak było i w tym przypadku. Lisia czapa z uszami skrojona w dziki design jest dla mnie dopełnieniem reszty stroju z lisich futer, które widzieliście we wpisie " Futro zwierzołaka". Do tej pory używałem czapki-sarnianki z parostkami. Ona też jest elegancka, ale posiada pewne wady. Przede wszystkim jest znacznie cięższa od lisiury i sztywniejsza, przez co nie da się jej ot tak po prostu zwinąć. Konieczność zachowania jej kształtu sprawia problemy przy transporcie. Przytwierdzone na stałe wystające parostki także nie ułatwiają sprawy. Muszę zatem przerobić ich mocowanie na takie, które daje się łatwo odkręcić na czas transportu.
Lisiurę łatwo skompresować, a potem przywrócić ją do pierwotnego kształtu. Jest lekka jak piórko i chodząc w niej nocą po lesie nie trzeba uważać na gałęzie ponad głową, które zaczepiały o parostki sarniej czapki. Jednym słowem ma same plusy, no może poza jednym - nie jest aż tak efektowna, jak ta poprzednia.
Chcąc być uczciwym co do zamiarów, jakie przyświecały mi by wykonać rzeczoną czapę, muszę poruszyć coś jeszcze. Czytelnicy, którzy od dłuższego czasu śledzą moje poczynania, wiedzą że te fantastyczne stroje z futer służą mi nie tylko po to, aby nocami chodzić w nich po lasach. Mimo iż taka aktywność dostarcza mnóstwo endorfin i innych doznań, które trudno określić w słowach... sami (być może) rozumiecie, że czegoś wszakże brakuje do całości. W lesie jest dobrze, ale i tak chcąc nie chcąc trzeba zachować tam czujność. To wiąże się z pewnym napięciem, które w jakiś sposób odbiera spokój. Dlatego najprzyjemniejszym miejscem, aby przebrać się za zwierzołaka jest sypialnia we własnym domu. Tam nie ma obaw gdzieś z tyłu głowy, że w nocy ktoś nadejdzie i zakatrupi w najmniej spodziewanym momencie.
Zewnętrzna strona uszu powinna być wycięta z partii skórki o dość krótkim włosiu. Futro o takiej długości znajduje się w miejscu przechodzenia łapy w udo lub łopatkę.
Kocham ten stan - przebrać się za lisicę i wylegiwać przed kominkiem na futrach rozpostartych na podłodze. To jest prawdziwy ogień, z którego mógłbym nie wychodzić. Ale spalać się samotnie w słodkich płomieniach przynosi ból - z powodu nadmiaru ciepła. Dobrze jest wtedy przylgnąć do drugiego ciała, aby w układzie termodynamicznym podzielić się nadmiarem żaru.
Na razie tkwię w impasie. Czasem myślę sobie, że tak już będzie do samego końca, albo nawet jeszcze gorzej. Niektórzy w ten sposób odchodzą z tego świata; zmiażdżeni ze wszystkich stron i pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia. Ze mną też tak może być, co jest przerażającą perspektywą.
Trudno jest wyciąć całościowo jedno ucho, dlatego musiałem dosztukować brakujący fragment "na krzyż" z drugiej skórki. Po odwróceniu na drugą stronę stanowić będzie prawe ucho. Dodatkowo zostanie obszyte futerkiem o długim włosiu, a pomiędzy warstwy, w środek, zostanie wsunięte plastikowe usztywnienie.
Do wykonania takiej czapki potrzeba co najmniej dwie skóry lisów, przy czym muszą one być dobrej jakości tj. nie wyliniałe. Na zewnętrzną stronę przeznacza się elementy wycięte z grzbietu. Podszewkę można wykonać z boków i rozmaitych skrawków, które pozostały po wykrojeniu zasadniczych części czapki. Moja praktyka jest taka, że nie pozbywam się większych ścinków futer. Można je bowiem wykorzystać do uzupełnienia braków w przyszłych projektach. Dzięki temu oszczędzam wiele cennego surowca.
Przy okazji warto wspomnieć jeszcze o jednym zagadnieniu. Zakładając, że jedynym źródłem futer są zwierzęta znalezione przy drodze, należy mieć na uwadze, iż nie zawsze pozostają one w jednym kawałku. Czasem są w takim stanie... mocno zmasakrowane. Wtedy na pozór wydaje się, że już nic z nich nie będzie. Poszarpane futro, rozjechane i wymieszane z mięsem i tłuszczem zniechęca samym wyglądem. Jednak przy odrobinie wysiłku niekiedy można taką skórkę przywrócić do dawnej świetności - wszystko zależy od stopnia jej zniszczenia. Umiejętność oceny przydatności takich znalezisk nabiera się w miarę praktyki. Osobiście pozyskałem wiele skórek, które na pierwszy rzut oka były beznadziejnie zniszczone. Jednak po wypraniu i wygarbowaniu ich włos prezentował się idealnie. Takie właśnie fragmenty przydają się później jako uzupełnienie brakujących części jakiegoś aktualnie tworzonego ubioru z futra.
Proces zszywania elementów czapki w jedną całość jest czasochłonny - o ile przebiega ręcznie. Każdy szew trzeba przeszyć 3 razy - 2x ściegiem prostym i 1x dookólnie. To wszystko trwa godzinami. Na maszynie byłoby szybciej, ale mam tylko taką do tkanin, ona zaś nie nadaje się do szycia futer.
Czapka obszyta jest pięcioma kitami - 2 z przodu i 3 z tyłu. Mam ich sporo, a pochodzą właśnie z takich mocno zniszczonych lisów. postanowiłem je wykorzystać jako efektowne obszycie, choć mogło być jeszcze lepiej. Ponieważ to jest prototyp, dlatego można jej wybaczyć drobne błędy.
Roboty przy tym jest co niemiara. Ale nie ma innej drogi jeśli chcemy się cieszyć z futrzanych przyjemności. Dla mnie żaden wysiłek nie jest zbyt wielki by osiągnąć to, co chcę. Zawsze dostaję to, co sobie upatrzyłem bądź wymyśliłem. Jednak nie stawiam sobie celów niewykonalnych. Nie jestem narwańcem, dlatego przed przystąpieniem do realizacji celu kalkuluję bilans zysków i strat. Ciężka, uczciwa praca zasługuje na nagrodę. To mi się podoba i mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
Beria, 26-IV-2022
Zanim przystąpiłem do właściwej pracy, konieczne było przygotowanie szablonów poszczególnych detali. A) Uszy, które będą na szczycie czapki jako ozdoba. B) Nauszniki. C) Ćwiartka półkuli przecięta w połowie od dołu - z 4 tak wyciętych futerek powstanie "kopuła", czyli górna zasadnicza część czapy. Oprócz tego trzeba jeszcze wyciąć prostokąt na tył - ma on częściowo zasłaniać kark.