Każdy ma jakieś wyjątkowe marzenie, które chciałby zrealizować tylko dla siebie. Pod tym względem nie należę do wyjątku. Moje zakłada przybranie formy antropomorficznej lisicy. Byłoby idealnie, gdybym mógł być teriomorfem, czyli dokonywać zmiany sylwetki ludzkiej w półzwierzęcą i na odwrót, kiedy tylko zechcę. Cudownie... Elektryzuję się na samą myśl o takiej perspektywie!
Wielu będzie się dziwić, dlaczego biologiczny mężczyzna przejawia fantazje o transformacji w kobietę i na dodatek w lisicę? Typowemu "tranzystorowi" zależy na zmianie płci i feminizacji wyglądu - jednak wszystko w ludzkiej postaci. Raczej trudno spotkać osoby, które poszłyby o krok dalej - w stronę anthro zwierząt. Zatem przede mną naprawdę trudne zadanie.
Może zacznę od tego, jak sprawa wygląda w moim przypadku. Otóż sądzę, że dziewczęce skłonności rozwinęły się u mnie dzięki mojej starszej siostrze. Jako kilkulatek miałem długie włosy, które zostały doprowadzone do takiego stanu dzięki jej inwencji. Mniej więcej w tym czasie siostra zaczęła stylizować mnie na dziewczynkę przebierając w sukienki i wiązać warkoczyki. Rzecz jasna nie działo się to non stop, ponieważ rodzice nie pozwoliliby na taką "tradycję". Niemniej okazyjnie bawiliśmy się w ten sposób i mi to nie przeszkadzało. Jednak czas nie stał w miejscu. Pod koniec wieku przedszkolnego rozwijałem zainteresowania techniczne, a więc typowo męskie. Co innego przyciągało moją uwagę i szybko zapomniałem o przebierankach. Zresztą nie pamiętam, abym po tym czasie przez kolejnych kilka lat sam z siebie kiedykolwiek miał odchyły w kierunku stricte dziewczęcych zachowań.
Do końca 6 klasy praktycznie nic nie działo się w tym temacie. Funkcjonowałem jako 100% chłopak i wówczas nie myślałem, że w przyszłości będę przejawiał kobiece cechy.
W końcu nadszedł czas, przez który przechodzi każdy człowiek. Coraz bardziej zaczęła rozbudzać się we mnie seksualność. Nie chciałbym szczegółowo opisywać z czym to się wiązało, bo każdy wie, o co chodzi. Jednakże już na samym początku po głowie chodziła mi myśl, że igraszki z samym sobą będą lepiej smakować mając na sobie ładną damską bieliznę - tak jak dziewczyny, które widziałem na świerszczykach i nocnych filmach.
Długo trwało, zanim dałem radę zorganizować sobie koronkowe stringi i seksowne koszulki. W tamtym okresie bardzo wstydziłem się mojej dziewczęcej strony, nawet przed samym sobą i dokładałem wszelkich starań, aby mój sekret nie wyszedł na jaw. Alter ego maskowałem tak dokładnie, że nikt go nie odkrył do chwili, kiedy już nie zależało mi na jego ukrywaniu. Niemniej mimo starań, wcześniej bywały momenty, że mało brakowało do mimowolnego wyoutowania się. Na przykład w czasach kiedy mieszkałem z rodzicami i rodzeństwem niebezpieczne były poranki. Ponieważ często sypiałem w damskiej koszulce nocnej, więc jeśli ktoś by wszedł znienacka do mojego pokoju i zastał mnie tak we śnie - gdybym nie był dobrze przykryty kołdrą, no to przypał murowany.
W wieku dojrzewania wstydziłem się stylizacji na dziewczynę, a jednocześnie to było tak przyjemne uczucie, że nie mogłem się powstrzymać od przebieranek. Z czasem dokładałem kolejne elementy: zapuściłem włosy, przekłułem uszy pod kolczyki i inne subtelności, jednak wszystko z umiarem. Badałem grunt, na co mogłem sobie pozwolić. Nie wychodziłem na ulicę w sukienkach, bo niestety nie dałbym rady ucharakteryzować się na tyle dobrze, aby wyglądać jak należy. Nie miałem wpływu na własną fizjonomię, a jej wizualne niedoskonałości stanowiły tu główną przeszkodę.
Na co dzień muszę funkcjonować jako facet, bo tak jestem zrobiony. Oszukiwać innych, którzy niekoniecznie tego chcą - nie mam zamiaru. Mimo to zostawiam coś dla siebie, czyli pod wierzchnim męskim ubraniem mam damską bieliznę. Czasem stosuję styl unisex, zwłaszcza w zimie, np damskie spodnie, designerskie futrzane kurtki, czapki i dodatki, które sam szyję. Kiedyś pokażę, jak w tym wyglądam. Natomiast w sukience mogę iść tylko do lasu albo na łąkę, tak jak widać na niniejszych sweet-fociach:)
Moim teriotypem jest lis. Mimo biologicznie męskiej płci, ze względu na kobiecą seksualność jestem lisicą. Taka konfiguracja sprawia mi największą satysfakcję. Jakie to słodkie i przyjemne wystroić się w koronkowe fatałaszki:) Uległość w sypialni daje większy odlot, aniżeli przeciwległa forma aktywności. Teraz powinienem podjąć temat moich preferencji, ale nie da się tego streścić w niewielu słowach. Poza tym niezbyt mam ochotę wszystkiego zdradzać. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że ze względu na wąskie spektrum cech, którymi musi odznaczać się mój potencjalny partner - nie wybrzydzam co do polaryzacji, tak jak kiedyś.
Gorący tyłek nie stanowi podstawy naszego istnienia tylko i wyłącznie. Aspekty natury psychologicznej są ważniejsze niż cielesność. Siebie mógłbym określić jako sentymentalnego romantyka. Taka osoba patrzy na świat nie oczami, ale przez oczy. Unikam oceny zjawisk i rzeczy na podstawie ich powierzchowności. Natomiast staram się spoglądać nań z wielu perspektyw. Sięgam drugiego dna. Badam różne drogi - o ile coś na pierwszy rzut oka nie jest jasne i wybieram nalepsze wg mnie rozwiązanie. Nie lubię bylejakości. Za to bardzo cenię precyzję i dobry gust. Jeśli ktoś nie dba o szczegóły w problematyce, która tego wymaga, to taki człowiek nie nadaje się, aby powierzyć mu poważne zadanie. O gustach się nie dyskutuje, ale... Bezguście oznacza chaos, co fatalnie wpływa na wrażenia estetyczne. Jeśli więc ktoś ma wybór i miast zadać szyku, robi z siebie dziada, no to kiepsko.
Kultura osobista jest czymś, na co bardzo zwracam uwagę. Pilnuję, aby nie miotać przekleństw w mowie i piśmie (choć jak złapię nerwa, to potrafię bluzgać, gdy nikt nie słyszy:) Wulgarne słownictwo świadczy o braku samokontroli. Grubiaństwo polegające na poniżaniu innych bez powodu, także stanowi wadę. Dobrze wychowana panna, a w szczególności lisica wystrzega się manier rodem z burdelu;]
No dobra. Miało być zmysłowo i na tym dziś zakończę ten show. Niniejszą sesję możecie potraktować jako podpałkę do prawdziwego ognia, który mam nadzieję rozpalić (w Was) na jesieni lub w zimie;)
Beria, 18-07-2023