Na tropie kłusowników leśnych cz.2

Kłusownikom nie odpuszczam ani trochę. Kiedy tylko mam wolny czas ruszam do lasu w poszukiwaniu pułapek. Oczywiście nie zawsze chce mi się jeździć w miejsca położone daleko od domu, ale czekać nie można. Kiedy wiadomo, że gdzieś tam są zawieszone wnyki trzeba dołożyć wszelkich starań aby je zdjąć. Każdy z nas (mam na myśli zwierzołaków) powinien raz na jakiś czas patrolować wybrany teren w swojej okolicy aby udaremnić zamiary kłusowników. W ten sposób można łatwo uratować wiele zwierząt od śmierci w męczarniach. Przy okazji muszę Wam jeszcze powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Otóż poszukiwania wnyków organizujcie najlepiej w porozumieniu z lokalnymi władzami: policją, strażą leśną i leśnikami. Dzięki temu w razie gdyby ktoś Was przyłapał z drutem w ręku, nie zostaniecie sami wzięci za kłusowników. Nie róbcie tego tak jak ja, że idziecie z "partyzanta" do lasu i po swojemu rozprawiacie się z kłusownikami. Mam swoje powody dla których działam sam albo tylko z najbliższymi przyjaciółmi. W moich stronach już nie jestem anonimowy tak jak kiedyś (swojego czasu nieźle narozrabiałem myśliwym) i jestem znany lokalnym łowczym. Tak więc jeśli chcecie długo żyć i pozostawać na wolności to postępujcie zgodnie z moimi radami.

no image

Na zdjęciu przykład wnyku zastawionego na sarny

Pewnego dnia w końcu kwietnia zaniosło mnie w ciekawy rejon w gminie Głowaczów. Jest to podręcznikowy przykład kłusowniczej placówki: gęsto zarośnięta, odwiedzana przez grubą zwierzynę i położona blisko wsi. Wystarczyło wejść w zarośla na 100 metrów od głównej szosy by znaleźć pierwsze wnyki. Wszystkie pułapki były ustawione na takiej wysokości aby łapały się w nie sarny. Kłusownik musiał czuć się pewnie w tym miejscu bo zakładał druty co 10 - 20 metrów od siebie. Przez cały dzień ściągnąłem prawie 60 sztuk. Nigdzie indziej nie znalazłem ich w podobnej obfitości jak tam.

no image

Linka wrośnięta głęboko w drzewo świadczy, że jest do niego przymocowana od kilku lat

Kiedy wchodzi się na teren co do którego wiadomo, że ktoś tam kłusuje to trzeba zachować pewne środki ostrożności. Niebezpieczeństwo grozi nam zarówno ze strony osób nielegalnie pozyskujących zwierzynę, ale również służb porządkowych: policji, państwowej straży leśnej/łowieckiej czy nawet samych myśliwych - jeśli ktoś nie uzgodnił z nimi swoich działań. Dlatego po przybyciu na miejsce, gdyby udało Wam się znaleźć jakieś wnyki, nie startujcie od razu do ich ściągania. Najpierw rozejrzyjcie się dookoła i spenetrujcie okolicę. Sprawdźcie czy ktoś się tam nie kręci. Na akcję wyruszajcie za dnia, nigdy o świcie ani o zmroku bowiem o tych porach kłusownicy najczęściej sprawdzają swoje pułapki. Ostatecznie jeśli jesteście przygotowani na konfrontację z nimi to możecie iść kiedy tylko chcecie - Wasza sprawa! Wiedzcie jednak też, że na takich placówkach istnieje duże prawdopodobieństwo iż jest tam zasadzka na kłusownika przygotowana przez służby. Może być ona obsadzona przez funkcjonariuszy, ale równie dobrze mogą to być też fotopułapki umieszczone gdzieś na drzewach lub ukryte wśród poszycia. Ważne zatem jest, aby jakoś zakamuflować swój wizerunek poprzez założenie czapki i np. chusty arafatki na twarz. Kominiarki nie zakładajcie, bo w niej z daleka będziecie wyglądali jak bandziory;)

no image

Plon wnyków zebranych w ciągu tylko jednego dnia

Na akcję zbierania wnyków najlepiej wyruszajcie co najmniej we dwóch. Niech jeden ubezpiecza drugiego. W razie jakiegoś wypadku zawsze można liczyć na kolegę, poza tym jest o wiele raźniej kiedy ma się u boku kompana.

no image

Poszukując leśnych pułapek można natknąć się na niespodzianki z czasów II wojny światowej

Jako ekwipunek zabierzcie przede wszystkim gaz pieprzowy i nóż/maczetę - do obrony przed ewentualnym napastnikiem. Drugim narzędziem jakiego będziecie potrzebowali to cęgi zbrojarskie z długimi rękojeściami, które posłużą do odcinania wnyków. Na wyprawę weźcie także aparat/kamerę w celu robienia dokumentacji fotograficznej - to się przyda, zwłaszcza wtedy, gdybyście mieli zamiar zgłosić przypadek kłusownictwa do prokuratury. Wasza odzież powinna być w barwach maskujących - żadnych jaskrawych kolorów. Najlepiej ubierajcie się po myśliwsku. Jeśli macie zamiar przebywać na obszarze podmokłym, to nie zapomnijcie o gumowcach, z tym, że odradzam chodzenie w nich przy niskich temperaturach i dłużej niż jeden dzień non stop. W teren najlepiej wybrać się rowerem albo motorem - można nimi wjechać w sam środek kłusowniczej miejscówki (choć w zasadzie nie radzę tego robić). Kto posiada samochód (idealnie jeśli jest terenowy), może go użyć do podjazdu w jej pobliże, ktoś jednak będzie musiał go pilnować.


22 kwietnia 2015, Beria