Noc na uroczysku

Las w nocy jest inny. Nie mam tu na myśli tak oczywistych spraw jak wrażenia świetlne, które za dnia są zupełnie różne od tych po zachodzie słońca. Bardziej chciałbym zwrócić uwagę na to, że dzienną porą las odznacza się jakby martwotą, choć to też zależy od pory roku. Wtedy co prawda słychać śpiewy ptaków, przemykające gdzieniegdzie sarny i liczne owady - zwłaszcza latem, jednak czegoś i tak brakuje. Domyślacie się zapewne, że wtenczas trudno spotkać większości zwierząt czworonożnych, zarówno małych, jak i tych dużych. Ludzie są tego przyczyną. Pracownicy leśni, zbieracze runa, a także myśliwi - kręcą się za dnia po lesie, hałasując zakłócają spokój i stwarzają zagrożenie. Nic więc dziwnego, że zwierzęta kiedy jest widno spędzają czas w swoich niedostępnych ostojach. Dopiero gdy zapada ciemność i ludzie opuszczają las, wtedy powoli zaczyna się w nim ruch.

Mrok i przede wszystkim cisza, która ogarnia knieję mogą być zwodnicze. Cóż bowiem - ktoś sobie pomyśli - może dziać się w nocy, kiedy nawet nie słychać ptaków, a tylko poszum drzew? Nawet jeśli ktoś wejdzie po zmroku na brzeg lasu i postoi chwilę pod drzewem, wtedy faktycznie niewiele zarejestruje... To jednak tylko pozór. Puszczańskie nocne życie broni się przed wścibskimi spojrzeniami. Trzeba wejść głębiej w gęstwinę, a potem usiąść albo nawet położyć się, będąc uprzednio dobrze zakamuflowanym i czekać. Niewiele upłynie czasu, aby doświadczyć pierwszych efektów takiej zasiadki. Stopniowo z ciemności pocznie wyłaniać się obraz bogactwa niespotykanej w dzień aktywności zwierząt. Muszę jednak nadmienić, że wymieniony w poprzednim zdaniu "obraz" należy rozumieć w przenośni. Ludzki wzrok bowiem niewiele dostrzeże w ciemnościach. Należy zatem wyostrzyć słuch i przestawić się na odbieranie bodźców dźwiękowych. W ten sposób również można sobie nakreślić w głowie to, co się dzieje dookoła - tak jak to robią osoby niewidome.

no image

Jedno z trudno dostępnych miejsc w Puszczy. W tle ostatnie przebłyski dnia.

Lubię od czasu do czasu przesiedzieć w jednym miejscu całą noc w lesie. Biorę wtedy śpiwór i mały namiot typu bivy tent, w którym da się tylko leżeć. Maskuję go dokładnie we wcześniej upatrzonym miejscu, po czym wchodzę do środka. Fajnie jest tak leżeć pod gołym niebem mając świadomość, że żaden wiatr ani deszcz nie pokona goreteksowej powłoki. Umysł wtedy wolny jest od troski przed ewentualną nawałnicą i można skupić się na bezpośrednim otoczeniu.

Noc. Zewsząd docierają ku mnie odgłosy o różnym nasileniu, coś jakby szelest podszytu i trzaski łamanych gałęzi. Pojedyncze dźwięki tego typu nie zwiastują nic szczególnego. Co innego, gdy następują rytmicznie jeden po drugim. Delikatne, ledwie dosłyszalne szmery wskazują na gryzonie. Jeśli do tego słychać ciche popiskiwanie, to prawdopodobnie w pobliżu buszuje ryjówka. Rytmiczne, aczkolwiek lekkie podskoki mogą wskazywać na kunę. Lisy mają cichy chód i da się go usłyszeć tylko na liściastym podłożu. Wataha dzików przemieszcza się z łoskotem przez las. Jelenie, mimo że są znacznie cięższe, nie wywołują takiego hałasu. One podążają krokiem wyraźnie cięższym, ale sprężystym. Umiejętność rozróżnianie gatunków zwierząt po dźwiękach jakie wydają podczas ruchu nabiera się z czasem. Trochę łatwiej identyfikować je po odgłosach wydawanych przez ich struny głosowe. Ostre, z rzadka wydawane szczeknięcia, to dźwięki wydawane przez zaniepokojone sarny. Dziki potrafią kwiczeć, chrumkać, huczeć i fukać - w zależności od nastroju, w jakim się znajdują. Kuny wrzeszczą wściekle, zwłaszcza podczas letnich godów.

Zwierzęta myszkujące po nocnym lesie, to połowa jego atrakcji. Niemniej ważna jest panująca tam atmosfera. Ktoś, kto nie przebywa w kniei za często o tej porze, odbiera bodźce z niej płynące o wiele intensywniej, niż osoba przyzwyczajona do takiego otoczenia. Dla mieszczucha nawet zwyczajny las nocną porą będzie elektryzujący. Stary wyjadacz na spokojnie podchodzi do zwyczajów tam panujących, także z pozoru straszne odgłosy nie robią na nim wielkiego wrażenia.

no image

Patrząc w lewo, kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie stoję, drzewa kończą się, a zaczyna grzęzawisko pokryte spleją. Kto tam wpadnie, ten już samodzielnie nie da rady wyjść i nikt go nigdy nie znajdzie. Idę zatem w prawo, gdzie teren jest wyższy i znajdują się nań wysepki na tyle duże, aby ustanowić tam szałas - miejsce, w którym mam nadzieję nakręcić kolejny film.

Ci, którzy potrzebują mocniejszych wrażeń powinni skusić się na nockę w otoczeniu bagien. Rzecz jasna nie muszą to być ekstremalne mokradła, np. położone blisko jezior dystroficznych - których nawet zwierzęta nie podołają przebyć. W takich miejscach jest niebezpiecznie, nie mówiąc już o zapewnieniu sobie suchego posłania. Najbardziej rozsądną opcją będzie znalezienie terenów podmokłych, w których lubią bytować duże zwierzęta - jelenie, łosie, dziki, a nawet wilki. Jeśli trafi się w dobry punkt i tak przygotuje czatownię, aby w najmniejszy sposób nie zdradzić swojej obecności, wówczas emocje jakie odczujecie będą z górnej półki.

Trudno dostępne bagna to dla zwierząt takie miejsce, jak dla człowieka jego własna sypialnia. Tam czują się bezpieczne od myśliwych i psów. Mogą zatem pozwolić sobie na więcej luzu. Wtedy bardziej niż kiedykolwiek istnieje sposobność, by zaobserwować ich osobliwe zachowania. Zwierzęta społeczne, np. jelenie, oprócz tego że w określonych porach żyją w stadach, tworzą także indywidualne relacje między sobą. Najłatwiej zaobserwować je, kiedy grupa nie jest zaniepokojona i przemieszana za sprawą jakiejś stresującej sytuacji. Wtedy ocierają się wzajemnie i dotykają pyskami. Te zachowania raczej nie mają kontekstu erotycznego, a bardziej służą budowaniu wzajemnych więzi. Nocą, gołym okiem z daleka nie zobaczymy czegoś takiego. Trzeba się znaleźć bardzo blisko, niemal na wyciągnięcie ręki. Kto potrafi tak blisko podejść chmarę jeleni albo rudel saren, lub ma szczęście, że czatuje w miejscu gdzie stado samo przyszło, ten może doświadczyć coś jeszcze...

Rozmowy zwierząt. Kiedyś już o nich wspominałem. Po raz pierwszy dane mi było usłyszeć je z 17 lat temu, właśnie zimą. Znalazłem się wówczas na tyle blisko rudla saren, który tak bardzo zajęty był sobą, że przez dobrych kilka chwil sarny nie wiedziały, kto przy nich stoi. Tkliwe głosiki, które wydawały, były czymś czego nigdy wcześniej nie słyszałem... Mimo starań, trudno jest ponownie znaleźć się w centrum takich wydarzeń.

Mokradła oddają niesamowity klimat, różny niż ten, jaki ma suchy las. Najlepiej odczuć go, lub raczej najlepsze widoki można podziwiać tam o świcie i wieczorem - czyli w momentach, kiedy panuje półmrok. Idealnie jest gdy mgła wisi w powietrzu, lecz nie nieprzenikniona, bo wtedy niewiele widać. Prawdziwą atmosferę bagien odczuwa się we mgle, która snuje się pasami nisko nad ziemią. Można wówczas odnieść wrażenie, że to duchy majaczą nad trzęsawiskiem...

Rozległe mokradła nocną porą, to obecnie jedyne bezpieczne miejsca, w których zwierzołaki mogą odprawiać swoje rytuały, tak aby nawet myśliwi nie przeszkadzali. Co prawda poruszanie się w nich po ciemku jest trudne nawet dla nas, jednak dla świętego spokoju warto sobie zadać ten trud.

no image

Wracając...

Ten tekst miał być opublikowany na początku listopada, więc część rad i zachęt jest spóźniona. Niestety teraz w pełni zimy raczej nie ma co liczyć na mgliste bagniska. Pozostaje czekać do następnej jesieni. Może dożyjemy tego czasu.

Beria, 21 stycznia 2022