16 stycznia pojechałem sprawdzić dwa miejsca, co do których miałem podejrzenia, że mogły tam być druty. Ze względu na późną porę wybrałem rejon położony blisko Kozienic, bo w odległości zaledwie 7 km od miasta. Najpierw przepatrzyłem zagajniki na tyłach wsi Podgórze. Ze względu na obecność saren w tamtej okolicy ktoś mógł się pokusić by ustawić tam wnyki na nie. Pierwszy rzut oka po zadrzewieniach i ogólna ocena miejsca już na wstępie w 70% dyskwalifikowało ją jako przydatną do tego procederu. Głównym powodem była zbyt łatwa dostępność dla ludzi - co zwiększało ryzyko ujawnienia kłusownictwa.
Zabrałem się stamtąd i ruszyłem na południe, by odwiedzić niewielki fragment podmokłego lasu na wschód od szosy 79, położony pomiędzy rzeką Zagożdżonką, a wsią Kociołki. W tej jego części, gdzie znajduje się pomnikowy "Stary Dąb", nie stwierdziłem wnyków. Być może na potencjalnych kłusowników odstraszająco działa myśliwska zwyżka zlokalizowana w tamtym miejscu. Ruszyłem więc dalej na południe. Przekroczyłem gruntową drogę "Astrową", aby dojść do zabagnionej, otoczonej olchami niecki na tyłach Kociołek. Nie byłem tam od trzech lat, dlatego pomyślałem, że warto by ją przepatrzyć.
Ambona stojąca na skraju pól i bagien niezbicie wskazywała na zagospodarowanie łowieckie tego terenu. Tam gdzie są myśliwi, tam raczej trudno o ludzi stawiających wnyki. Mimo to poszedłem w jej kierunku. Pokręciłem się w jej pobliżu, potem wszedłem między drzewa i dalej w dół ku podmokłej polanie. Jakie było moje zdziwienie, gdy w odległości 60 metrów zobaczyłem na samym jej środku nietypową instalację. Od razu domyśliłem się, że jest to klatka samołowna. Poczekałem w miejscu kilka chwil obserwując otoczenie i ruszyłem w tamtym kierunku. Pułapka była wykonana profesjonalnie. Zaraz sprawdziłem w internecie, czy taki model jest w sprzedaży. Okazało się tak, jak przypuszczałem. Zmurszały drewniany słupek do którego była przymocowana wskazywał, iż stała tu od dłuższego czasu.
Sprawa jest dziwna, ponieważ urządzenie stało w osi optycznej do ambony - z tym, że od strony jej wejścia, czyli żadne okno nie wychodziło bezpośrednio na jego widok. Ten szczegół chyba niewiele zmienia, ponieważ osoby wchodzące na ambonę z pewnością widziały z góry co stoi na nieużytku. Obwód łowiecki jest dzierżawiony przez kł. "Szarak" z Kozienic. Czy zatem myśliwi z tego koła tolerują kłusownictwo? Pułapka była doglądana przez kogoś, kto po wydeptanej ścieżce przychodził od strony wsi - zapewne codziennie, ponieważ musiał sprwadzać w jakim stanie jest gołąb umieszczony w małej klatce pod spodem zapadni, a który służył za przynętę.
Widok w kierunku wschodnim. Po prawej majaczą zabudowania wsi Kociołki, po lewej stronie znajduje się ambona widoczna na pierwszym zdjęciu - zwrócona tyłem do pułapki.
Gołąb w klatce miotał się jak opętany. Wypuściłem go. Musiał tam siedzieć non stop od wielu dni, bo ledwie mógł rozpostrzeć skrzydła do lotu. Potem całe to żelastwo oderwałem. Zdemontowałem co się dało, resztę połamałem i utopiłem w bagnie.
Pułapki żywołowne może kupić każdy bez zezwolenia. Wolno ich użyć do odłowu zwierząt w obrębie własnej posesji, by następnie wypuścić gdzieś indziej. - Tak to powinno się odbywać. W praktyce ludzie uśmiercają schwytane w ten sposób zwierzęta. W opisanym dziś przypadku złapany jastrząb także by zginął poprzez ukręcenie głowy. Inaczej być nie może; nikt wszakże nie łapie ptaków po to, aby je zaraz wypuścić. Pułapka stała daleko poza zabudowaniami, więc wszystko wydaje się jasne. Ktoś tu celowo zabija ptaki drapieżne, zapewne jakiś miejscowy gołębiarz. To się okaże, bo gościa przypilnuję odpowiednio - o ile znowu będzie odstawiał takie akcje.
W tym przypadku nie była legalna, więc siłami natury uległa zniszczeniu.
Kłusownictwo nadal istnieje w wielu formach. Już w chwili pisania tego tekstu mam namierzoną kolejną placówkę z wnykami, a której jeszcze dokładnie nie sprawdziłem. W najbliższych dniach jadę tam z powrotem, by dokończyć czesania.
Beria, 20-I-2023
Pułapka na jastrzębie z klatką na żywa przynętę. Taki model można kupić online za około 200zł. Urządzenie nie zabija docelowo schwytanego ptaka, przez co teoretycznie jest legalne, ale w praktyce nie - co to oznacza wyjaśniłem w tekście.