Stare drzewa

Zwarty masyw leśny porośnięty starodrzewiem, to jedna z niewielu tęsknot, których naprawdę mi brakuje. Co prawda mieszkam po sąsiedzku z kompleksem nazywanym szumnie "Puszczą", ale obecnie jest to tylko cień dawnej Puszczy Kozienickiej. Ludzie ją zniszczyli. Niemal w całości przekształcili w las gospodarczy, także w ogóle nie przypomina lasu pierwotnego. Gdzie by się nie obejrzeć, tam zawsze znajdą się jakieś ślady ludzkiej działalności. Jedynie w miejscach podmokłych można uświadczyć większą namiastkę naturalnych procesów. Poza tym wszędzie gdzie dostęp jest łatwy wprowadzono ludzki sposób urządzania lasu, czyli krótko mówiąc - gospodarkę nastawioną na maksymalizację produkcji pożądanej masy drewna. Oczywiście uprawy leśne nie są czymś, za czym przepadam, jednak stanowią one tylko część problemu, przynajmniej dla mnie. Najbardziej wkurzające przejawy działalności człowieka, to fragmentacja obszaru Puszczy poprzez budowę osad (wsi) w jej głębi oraz karczowanie pod pola - to wszystko nastąpiło przed wiekami i przysporzyło wiele negatywnych skutków. Poza mniej lub bardziej planową gospodarką leśną, wraz z osadnictwem rozwinęło się kłusownictwo czynione przez ludzi oraz psy i koty, które koloniści przywlekli z sobą. Do tego doszły pożary wzniecane przez przypadek i celowo, a począwszy od XX w. - nie ulegające biodegradacji śmieci z tworzyw sztucznych.

no image

Martwe drzewa - dom rozlicznych owadów, ptaków, a nawet ssaków. Mimo iż są niezbędnym elementem leśnych ekosystemów, to należą do rzadkości w Puszczy

To, co wymieniłem powyżej jest obecne prawie we wszystkich polskich (i nie tylko) lasach. Jedynie parki narodowe i rezerwaty są jako tako wolne od skutków ludzkiej zarazy, ale tam nie można ot tak po prostu wejść i chodzić gdzie się chce. Rozmyślania na ten temat nie napawają optymizmem, tym bardziej, że nic nie wskazuje aby w przyszłości coś zmieniło się na lepsze. A ja potrzebuję lasów pierwotnych, porośniętych starymi drzewami, które zaczynają i kończą żywot właśnie tam, a nie gdzieś w piecu. Moje wyobrażenie o nich idealnie pasuje do tego, jakie oddał Adam Mickiewicz w poetyckim opisie puszcz litewskich (Pan Tadeusz, ks. IV). Dziś mogę sobie co najwyżej pomarzyć o takiej puszczy. Teraz mam do dyspozycji las gospodarczy pełen prostych jak ołówek sosen, obstawiony wieżami myśliwskimi i posiekany licznymi drogami. W dzień kręcą się tam drwale, służby leśne, myśliwi i turyści. Nocą zaś nie brakuje myśliwych i kłusowników.

no image

Świerk, wiek ponad 130 lat

Zgodnie z tym co pisałem wcześniej, w Puszczy Kozienickiej nie istnieją rozległe drzewostany, których wiek dla świerku, sosny czy nawet dębu przekraczałby 120 lat. Większość z nich oscyluje w przedziale 80-100 lat, potem idą pod topór. Drzewa starsze niż 150 lat, to albo samotne wyspy rozrzucone pośród oceanu "średniaków", albo małe ich skupiska na przestrzeni kilkudziesięciu metrów. Takie majestatyczne olbrzymy jak ten widoczny na ostatnim zdjęciu, należą do rzadkości w Puszczy. Trzeba się nachodzić, aby na nie trafić. Niektóre z nich rosną w mało atrakcyjnych miejscach, np. w pobliżu dróg międzymiastowych albo w otoczeniu zwykłej monokultury sosnowej. Niemniej jednak robią niesamowite wrażenie, nawet wtedy, gdy tylko samotnie królują nad uboższą wiekiem roślinnością. O ile większe odczucie własnej niemocy towarzyszyłoby człowiekowi wkraczającemu do lasu z przewagą takich drzew? Odwiedzam je co jakiś czas; zadzieram głowę do góry kontemplując grube, powykręcane na wszystkie strony konary. Ponieważ niektóre z nich umiejscowione są blisko ruchliwych dróg i szum samochodów trochę przeszkadza w odbiorze głębszych "drzewnych" przekazów, dlatego wtedy ograniczam się tylko do ich wzrokowego podziwiania.

no image

Pomnikowy modrzew na północno-wschodniej granicy rezerwatu "Brzeźniczka"

Na szczęście mocarne, wiekowe drzewa ocalały też w głębszych partiach Puszczy i to tam, gdzie mało kto chadza, zwłaszcza nocą. Tak, bo musisz wiedzieć, że mamy las dzienny i las nocny. A nocą dzieją się w nim ciekawsze rzeczy niż za dnia - o tym jednak za chwilę. Mam kilka takich odludnych miejsc położonych z dala nawet od leśnych dróg. W dzień słychać tam czasami dźwięki pochodzenia antropogenicznego: stłumiony odgłos pociągów czy szum samolotów. Nocami też dają o sobie znać, lecz bardzo rzadko. Najważniejsze, że nie docierają tam w sposób jednostajny. Dzięki temu, oprócz wzrokowej kontemplacji, można także posłuchać o czym drzewa rozmawiają między sobą... Jesteś ciekawy ich tajemnic? Zdradzę Ci pewien sposób na wejście w ten świat... choć tyle mogę zrobić. Stare drzewa, z racji tego, że najwięcej widziały, snują opowieści, tym młodszym od siebie. A jest czego słuchać... o wydarzeniach z minionych wieków, zwierzętach i ludziach, którzy już dawno nie żyją. Jednak po Puszczy krążą nie tylko legendy sprzed kilkuset lat, ale też sprawy aktualne. Drzewa są cierpliwymi i czujnymi obserwatorami. Wiedzą, co się wokół nich dzieje, nawet wtedy, gdy pozostają w spoczynku. Potem drzewa przekazują sobie, jedno drugiemu, to co usłyszały i tak wkrótce cały las wie, co rozegrało się w jego najodleglejszych zakątkach.

no image

Jeden z nielicznych kilkusetletnich dębów w Puszczy Kozienickiej

Z rozmowami drzew jest podobnie jak z duchami zwierząt - chcąc ich doświadczyć, trzeba być w odpowiednim miejscu o właściwej porze. Duchy zwierząt mają ostre wymagania co do tzw. "duchowego trójkąta ekspozycji" - moje określenie oznaczające atmosferę, na którą składają się trzy warunki: ciemność, odludzie, cisza. Tu masz więcej o nich: od_wschodu_do_zachodu_slonca.html Natomiast by słyszeć i zrozumieć co mówią drzewa, potrzebny jest przede wszystkim spokój. Nic nie może rozpraszać, ponieważ w innym przypadku nie da się uzyskać wewnętrznego skupienia. W zależności od tego, gdzie drzewo jest zlokalizowane, trzeba sobie wybrać ku temu dogodną porę doby. Jeśli stoi gdzieś w głębi lasu, to można iść tam już wieczorem i od razu rozpocząć nasłuch. Do tych zaś, które rosną bliżej dróg albo ludzkich osiedli... - w ich przypadku sprawa jest trochę utrudniona, bo spokój w ich otoczeniu zapada zwykle dopiero głęboką nocą.

Siadam wtedy przy samym pniu wiekowego dębu, tak aby wygodnie przystawić do do niego ucho. Czasem nawet wchodzę wysoko i sadowię się na grubych konarach. Uwielbiam to robić w jesienne i zimowe noce, kiedy wicher z rykiem przewala się po Puszczy. Drzewa wtenczas jakby ożywają. Kołyszą się i wyginają sękate gałęzie na wszystkie strony...

Las strzeże zazdrośnie swoich tajemnic. Trzeba wykazać się wrażliwością serca i poświęceniem, aby poznać ich niewielki skrawek. Spróbuj i Ty. Wydaje Ci się, iż jest to trudne zadanie? - Owszem, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.

Beria