Mogłoby się wydawać, że po namierzeniu miejsca w którym ktoś zastawia sidła można od razu przejść do kolejnego etapu, jakim jest złapanie kłusownika. Trzeba jednak zaznaczyć, iż nie zawsze natychmiastowe podejmowanie takiego kroku ma sens. W niektórych bowiem przypadkach sama obecność wnyków to za mało, aby stwierdzić, czy aktualnie ktoś tam kłusuje.
W tym sezonie moja uwaga koncentrowała się w kierunku północno zachodnim powiatu kozienickiego. Sprawdziłem okolice wsi Wilczkowice Górne, Mariampol, Jasieniec oraz Moniochy. Dawniej, szczególnie w rejonie Mariampola sporo się działo. Teraz, przynajmniej na oko jest tam spokój. W kierunku zachodnim - Lipa i Henryków także nic ciekawego. Dopiero w nowym miejscu nieopodal Lipskiej Woli stwierdziłem 10 kompletnych wnyków + 2 przerdzewiałe, ukręcone przy samym pniu drzewka.
Wszystkie linki były w mniejszym lub większym stopniu wrośnięte w drzewa. Korozja drutów i głębokość wrośnięcia w kilku przypadkach wskazywało na to, że znajdowały się tam od paru lat. Najciekawszy w tym przypadku był fakt, iż żadna z pułapek nie pozostawała aktywna. Druty zwisały bezwładnie w kierunku ziemi, lub były okręcone wokół pnia. Trawy i badyla oplatały je obficie - co sprawiało trudności przy ich wyrywaniu. Zaplot wnyków z trawami tak jak tu, mógł powstać tylko przez czas wiosennego wzrostu roślin. W okresie jesiennym (ubiegłego roku) coś takiego jest niemożliwe. Jedyny wniosek, który wyciągnąłem z oględzin tych śladów niezbicie wskazywał na brak aktywności pułapek przez co najmniej rok.
Patrząc w lewo, 300 metrów od tego miejsca znajdują się zabudowania Lipskiej Woli.
Ktoś nagle przerwał swój proceder. Teraz pozostaje tylko domyślać się, co było tego przyczyną. Może facet umarł, albo na skutek choroby lub podeszłego wieku nie ma już siły chodzić przy tym? Na pewno nie został spłoszony przez myśliwych ani służby, bo tamci zabraliby wnyki. Istnieje również prawdopodobieństwo czasowej przerwy, po upływie której nastąpi wznowienie jego działalności. Tak czy inaczej to miejsce trzeba będzie co jakiś czas kontrolować.
Wnyk umiejscowiony na ścieżce. Linka o grubości około 1,5 mm była przykryta warstwą suchych liści i mchu.
Miejsc podobnych do w/w namierzałem więcej, ale to jest najbardziej charakterystyczne. Zaznaczyłem je na mapie i ruszam dalej w kierunku zachodnim, tam gdzie jeszcze nigdy nie chodziłem. W sąsiedztwie nadleśnictwa Dobieszyn jest sporo podejrzanych wsi, ale nie tylko. Na południe od Pionek, a szczególnie na wschód od Zwolenia również są "zarażone" miejscówki. 2 lata temu stwierdziłem w nich wnyki, co prawda tylko kilka sztuk, ale jednak. Od tamtej pory nie zaglądałem tam i coś mi się zdaje, że konieczne będzie wznowienie patroli w tamte rejony.
Beria, 05-I-2023
Głęboka bruzda z przerdzewiałą linką w środku. Jest tu od co najmniej 2 lat.