Od miesiąca uganiam się za porożem. Łosie i jelenie już dawno zwaliły ciężar z głowy, dlatego teraz jest najwyższy czas na ich zbieranie. Mimo, że miejsce w które chadzam obfituje w jelenie, to nie jest łatwo o poroże po nich. Teren stanowi duże wyzwanie nawet dla mnie. Wszechobecna woda i błoto skutecznie bronią tam dostępu - z jednej strony to dobrze, bo prawie nikt nie zagląda w te bagna. Z drugiej zaś trzeba włożyć znaczny wysiłek, aby w ogóle poruszać się w nich. Naturalnie trzeba być przygotowanym na niespodzianki w postaci nabrania wody w gumowce. Ponadto gęsta roślinność świetnie maskuje to, co leży na ziemi, zatem zwykle jest tak, że jeśli nie wejdzie się wprost na znalezisko, to raczej nie ma szansy by wypatrzeć je z oddali.
Niemniej do tej pory już sporo podniosłem, a to zapewne nie koniec. Poniżej niektóre ze znalezisk i trochę widoków ukazujących charakterystykę regionu. Kto wie, co tam jeszcze na mnie czeka? - Przekonam się w najbliższym czasie.
Tak znalazłem wieniec dwunastaka, którego foto znajduje się na stronie głównej. Leżał tam jakieś dwa i pół roku. Byłbym podniósł go w lepszym stanie, gdybym rok wcześniej nie minął tego miejsca o 50 metrów...
Latem, kiedy zarośnie są tu nieprzebyte gąszcze, w które nikt się nie zapuszcza. Nawet ja nie zwiedziłem całości tego obszaru.
Łosiek-widłak, który poniósł śmierć ponad 3 lata temu.
Suche wysepki pośród bagien. Na nich to znajdowałem szkielety różnych zwierząt, zwłaszcza dzików, łań i saren.
Rogacz martwy od lata lub wczesnej jesieni ubiegłego roku.
Nieopodal nory - kolejny martwy lis, który stał się ofiarą jakiegoś schorzenia. Zastygł w takiej pozycji, jak widać.
Co prawda z ubiegłego roku, ale za to mocny. 20 metrów dalej leżał drugi.
Na polu oziminy, tuż pod ścianą lasu.
Beria, 14-04-2023
Rozległy i trudno dostępny teren zamieszkały przez łosie, jelenie, sarny i nie tylko.