Na początku października większość szyszek była już dojrzała (brązowa), dlatego koniecznie musiałem wygospodarować czas, który poświęcę na ich zbiór. Aura sprzyjała, tzn. było pogodnie - a to ważna sprawa, aby uniknąć późniejszych kłopotów z osuszaniem. Miejsca porośnięte olszyną znałem od dawna, więc nie traciłem czasu na ich lokalizowanie. Jednakże teren w którym operuję jest dość rozległy, a dogodne drzewa nie rosną obok siebie. Te "dogodne" drzewa to takie, których gałęzie z szyszkami są na tyle nisko, aby można je było sięgnąć stojąc na ziemi. Najlepiej jeśli rosną samotnie, z dala od innych, a od południa nic nie zasłania im słońca - z nich jest najobfitszy plon. Zazwyczaj zrywam tylko to, co mogę dostać z "parteru", choć gałęzie na wysokości kilku metrów aż do szczytu też są obsypane. Drabiny nie miałem jak zabrać. Wchodzenie na drzewo nie za bardzo ma sens, ponieważ olcha ma gałęzie długie, lecz zbyt cienkie aby utrzymały człowieka, szyszki zaś rosną na ich zakończeniach. Jedynie na dostatecznie młode drzewka, ale takie, które już wydają owoc można wejść i opierając się o pień, ręcznie wyginać ku sobie wiotkie gałęzie. Niebezpieczna to praca. Stojąc na gałązkach grubych na niecałe dwa palce łatwo je złamać i spaść. Co prawda mi to się jeszcze nie przytrafiło, ale wszystko przede mną.
Szyszki należy zbierać w rękawiczkach ze spodami powleczonymi gumą. Dzięki temu zabezpieczymy dłonie przed lepkimi garbnikami, które trudno odmyć. Jeśli długo oddziałują na skórę, to brązowa, szorstka warstwa schodzi dopiero po regeneracji naskórka.
Kto ma zamiar garbować skóry miazgą z szyszek, ten powinien zebrać ich jak najwięcej. Nawet jeśli nie wykorzysta się wszystkiego w jednym sezonie to i tak nic się nie zmarnuje. Suche szyszki można przechowywać latami bez utraty ich mocy. Lepiej mieć ich nadmiar niż brak. Do wygarbowania skóry z dużej sarny potrzeba ok. 5-6 litrów szyszek. Jest to orientacyjna ilość, bo dokładnych pomiarów objętościowych ani wagowych nigdy nie robiłem.
Larwa bryzguna brzozowca - niespodziewany gość na zbiorach.
Najlepszą porą na zbiór szyszek jest koniec września i cały październik. Wtedy stężenie garbników w nich osiąga maksymalny poziom. W późniejszym czasie, kiedy zbrązowieją i się otworzą, zaś deszcze obficie je zmoczą wówczas stopniowo będą tracić swoje właściwości.
Niezależnie od tego w jaką pogodę były zbierane, koniecznie należy je rozsypać w cienką 2.5cm warstwę i suszyć przez około miesiąc (albo dłużej jeśli to za krótko). Inaczej, jeśli będą zmagazynowane w worku, ale choć trochę wilgotne, wówczas zapleśnieją.
Niedługo napiszę poradnik jak garbować skóry za ich pomocą. Od razu mówię, że jest to czaso i pracochłonne zajęcie. Najwięcej czasu zabiera oczyszczanie skór z błon/tłuszczu - do tego trzeba dużo cierpliwości. Mielenie szyszek ręczną maszynką, mimo iż będą nasączone wodą, to ciężka robota. Jak ktoś czuje, że temu nie podoła wówczas radzę zaopatrzyć się w sprzęt z mocnym silnikiem ze stalowymi elementami przekładni napędu.
Beria, 23.10. 2019
6 godzin pracy to max 40 litrów szyszek, pod warunkiem, że występują w obfitości.