W życiu nieraz jest tak, że musimy przerwać realizację wcześniej zaplanowanych zadań, bo nagle może zaistnieć równie pilna sytuacja. Wtedy można usiąść i zastanawiać się dłuższą chwilę, której sprawie okazać pierwszeństwo. Miesiąc wcześniej dane mi było stanąć przed takim, dość kłopotliwym dylematem.
W Kościele katolickim Wigilia 24 grudnia jest zwieńczeniem Adwentu - okresu radosnego oczekiwania na święta pierwszego wcielenia Jezusa Chrystusa. Ten szczególny dzień w roku ma w sobie niesamowitą, prawie magiczną aurę i zapada w pamięć jak żaden inny. Zawdzięczamy to osobliwemu wymiarowi duchowych przeżyć, które ukształtowały się na przestrzeni wieków. Dzięki nim atmosfera miłości, pojednania, pokoju i poczucia wspólnoty ogarnia wszystkich zasiadających przy wigilijnym stole. Spędzając ten czas radośnie w otoczeniu najbliższej rodziny ulegamy także klimatowi zadumy. Przypominamy sobie wydarzenia minionego roku, deliberujemy nad swoim życiem - co dobrego, a może złego uczyniliśmy dla innych; co warto by w sobie zmienić aby uszlachetnić swoją duszę...Większość ludzi z naszego kręgu kulturowego - jakiego wyznania by nie byli - chce z godnością spędzić czas świąt. Niektórzy jednak dołożyli starań, aby wymieszać z błotem tradycję tego pięknego dnia. Myśliwi ukradli szlachetną ideę wigilii. Spaczyli jej zwyczaje według swoich wyobrażeń i w ten sposób dokonali zbezczeszczenia jej świętego wymiaru. Jak za chwilę Czytelnik się przekona, obchody wigilii "po myśliwsku" to nie tylko parodia świeckich zwyczajów, ale również kpiny z religii.
Czy powyższe deklaracje myśliwych są prawdziwe?
Myśliwi są jedną z niewielu grup społecznych, których święto ma powiązania z taką siłą, jak Kościół katolicki. 3 listopada to dzień wspomnienia św. Huberta. Według Tradycji kościelnej miał on oddać zasługi na polu ewangelizacji swoich pogańskich jeszcze rodaków, natomiast w kulturze europejskich myśliwych czci się go jako powiernika ich spraw przed Tronem Boga, a także jako opiekuna zwierzyny i chorych na wściekliznę.
- Tyle wynika z wersji oficjalnej...
Koneksje religii pokoju i miłości jaką jest chrześcijaństwo, z praktykami łowieckimi są co najmniej dziwne. Niestety większość ludzi bezkrytycznie przyjmuje głupoty, które poprzez wykorzystanie wizerunku biednego Huberta serwują im myśliwi do spółki z przekabaconym klerem.
Ludzie którzy polują dla sportu bardzo często uważają siebie za "najlepszych ekologów". Jednocześnie wyśmiewają się z osób mających inny pogląd na ochronę przyrody i zwierząt niż oni sami. Przyjrzyjmy się zatem z bliska jednemu z aspektów ochrony środowiska "po myśliwsku", czyli jego zaśmiecania i zatruwania.
Czytaj dalejRykowisko musi trwać!
Art © by Blotch
Jak co roku w większych lasach możemy podziwiać niezwykłe misterium przyrody. Od połowy września, nieprzerwanie przez cztery tygodnie, zwłaszcza nocą, rozlegają się basowe ryki - jakby spod ziemi. Chcąc zbadać źródło tych odgłosów, musimy odważyć się wejść w najdzikszy rejon lasu, skąd zwykle owe dźwięki się wydobywają. Im bliżej będziemy tego miejsca, tym więcej dostrzeżemy zamieszania jakie wokół niego panuje: trzaski łamanych gałęzi, dudnienie ziemi i ślady kopyt na niej. To Jelenie - byki demonstrują w ten sposób swoje siły witalne, bo jeden chce być lepszy od drugiego. Rykowisko nie jest jednak niewinnym baraszkowaniem dwóch samców, ale prawdziwą walką, która pochłania wiele cennej energii. Jelenie potrafią staczać między sobą zaciekłe pojedynki mające niekiedy tragiczny finał. Zdarza się bowiem że przeciwnicy zaplączą poroże tak, iż niemożliwe jest ich późniejsze rozłączenie. Tego typu sytuacje kończą się zwykle śmiercią obydwu.
Istnieją tylko dwie siły o wspólnym korzeniu, które potrafią zmusić zwierzęta (w tym ludzi) do niemal heroicznego poświęcenia. Jedną z nich jest miłość do życia, drugą zaś miłość zmysłowa. Rykowisko to spektakl gdzie dominuje właśnie ta pełna dynamizmu, cielesna odmiana miłości. Człowiek dobrze wie, co się dzieje kiedy "południowy demon" ogarnia ciało i napędza taką erotykę, że liczy się tylko zaspokojenie żądzy. Zwierzęta, w tym wypadku Jelenie, mogą sobie pozwolić na seks tylko w tym czasie rozrodu, jaki jest dla nich przeznaczony. Walczą zatem między sobą o łanie aby przynajmniej raz w roku być w raju na Ziemi.
Niestety ale niektórzy ludzie nie potrafią uszanować tego rytuału. Myśliwi, bo o nich tu mowa, zjeżdżają masowo do lasów, nie po to, aby rykowisko podziwiać, ale żeby wybrać sobie ofiarę do odstrzału. Oni wykorzystują fakt, że jelenie są wtenczas otumanione hormonami i przez to mało ostrożne. W takim stanie łatwo je podejść i zabić. Niektórzy myśliwi są na tyle leniwi, że nawet nie chce im się wytropić zwierza, czy długo nań czekać na zwyżce. Dmuchają więc w specjalne rury, które rezonują wydając podobne odgłosy do ryków byka. Jeleń zmylony tym dźwiękami, idzie w ich kierunku w nadziei spotkania rywala do walki, a znajduje śmierć od kuli.
My obserwujemy poczynania myśliwych w trakcie rykowiska. W najbliższym czasie postaramy się nakręcić niezależny film z polowania na jelenie.
Kolejna zastrzelona Czapla
Fakt, że myśliwi strzelają do gatunków chronionych nie jest żadną tajemnicą. Oni sami to z resztą przyznają. Ich tłumaczenia są pokrętne: najczęściej mówią o zabłąkanych pociskach, które poleciały nie tam gdzie trzeba, albo o rzekomym "automatycznym odruchu" - kiedy podnosi się broń do ramienia jak coś "mignie" przed oczami. Niektórzy jeszcze twierdzą, że ptak chroniony znalazł się w momencie strzału akurat w tej samej pozycji co ptaki łowne.
Jaka będzie nasza odpowiedź wobec tych tłumaczeń? O ile majaczenie o zabłąkanych śrutach można włożyć między bajki, to już pozostałe sytuacje są bardzo prawdopodobne - co wcale ich nie usprawiedliwia. One po prostu dają świadectwo kompletnego ignorowania przepisów regulujących odstrzały przez niektórych myśliwych, oraz o patologii systemu, który te kwestie powinien nadzorować. Jeśli myśliwy nie kontroluje swoich odruchów, to jakim sposobem uzyskał/nadal ma pozwolenie na broń? Absurdalne jest także usprawiedliwianie swoich poczynań "nagłym ustawieniem w jednej linii ptaków łownych i chronionych" - to jak najbardziej może się przytrafić. Zdrowy rozsądek jednak podpowiada, aby zachować szczególne środki ostrożności gdy istnieje prawdopodobieństwo występowania w obwodzie gatunków chronionych. Jeśli jest to ptactwo, powinni wówczas nawet zaniechać polowania. Na przykład ptaki wodne zwykle podrywają się do lotu wszystkie jednocześnie, myśliwi zaś strzelają do takich rozpędzonych chmur - nie trudno więc sobie wyobrazić, co się wtedy dzieje. Na stawach rybnych bardzo często polują w warunkach ograniczonej widoczności. Brzegi tego typu zbiorników są zwykle porośnięte wysokimi trzcinami zza których nie widać lustra wody i jakie gatunki ptaków tam przebywają. Myśliwi chodząc po groblach oddają puste strzały w powietrze aby zmusić ptaki do lotu w górę. Kiedy te, w ułamku sekundy wyłaniają się spoza trzcin, myśliwi często nie mają dostatecznie długiego czasu na prawidłową ocenę tego, w co strzelają.
Oto kolejna Czapla Siwa znaleziona po polowaniu w dniu 15 września 2013 r. na stawach w miejscowości Bąkowiec na Mazowszu.
Innym problemem o którym koniecznie trzeba wspomnieć, jest polowanie w miejscach gdzie odnalezienie strzelonych ptaków może być utrudnione lub praktycznie niemożliwe. Na zdjęciu poniżej gęsto zarośnięty zbiornik w obrębie którego często się strzela, ale czy równie często odnajduje ptaki które tam spadły?
Realia polowań na ptaki wodne
Dnia 18 sierpnia tego roku na jednym ze zbiorników wodnych w centralnej Polsce, odbyło się polowanie na kaczki. Kiedy myśliwi odjechali, nasi obserwatorzy spenetrowali obszar stawu i jego okolicę. W wyniku poszukiwań udało się odnaleźć dwie Krzyżówki i co ciekawe - Czaplę siwą - gatunek chroniony (w pewnych warunkach można do niej strzelać, ale w tym rejonie nikt nie miał pozwolenia na odstrzał). Ze względu na bezpieczeństwo naszych agentów na razie nie podajemy dokładnej lokalizacji miejsca znalezienia ptaków.
Te zdjęcia udowadniają dwie rzeczy:1. Myśliwi nie zawsze potrafią rozpoznać gatunki do których strzelają. Możliwe jest także, że czapla została zastrzelona w wyniku zaspokojenia czystej chęci mordu lub gdy leciała w grupie z kaczkami - co świadczy o chciwości myśliwego, który nie potrafi odpuścić strzału, nawet wtedy gdy wie, że istnieje ryzyko zabicia/zranienia gatunku chronionego.
2. Niepodjęte kaczki świadczą o niefrasobliwości myśliwych - strzelają w miejscach, gdzie odnalezienie zabitego ptaka sprawia dużo kłopotów lub jest niemożliwe (gęste zarośla). Mogą też polować bez psów aportujących, albo je posiadają, lecz słabo wyszkolone.
Pechowa 13
Sezon polowań na pierwsze 13 gatunków ptaków w pełni. Na chwilę obecną wspieramy kampanię Niech Żyją. Dostarczamy materiały filmowe i fotograficzne które mają unaocznić społeczeństwu realia zabijania ptactwa wodnego przez polskich myśliwych.
Więcej na: https://www.facebook.com/photo.php?fbid
Genesis
Po usunięciu niezliczonych przeszkód które skutecznie blokowały działalność Pierwotnego Instynktu, przystępujemy nareszcie do realizacji naszych planów wyzwalania Zwierząt. Ze względu na skromne środki jakimi obecnie dysponujemy, nie może być mowy o jakichś spektakularnych operacjach i efektach. Drogę Walki zaczynamy od zdobywania materiałów, które mają skompromitować ciemiężycieli naszych zwierzęcych braci.
W najbliższym czasie zajmiemy się myśliwymi. Z powodu zbliżającego się sezonu polowań na większość zwierząt łownych, będzie wiele okazji do zrobienia zdjęć i filmów z tego niecnego procederu. Chcemy pokazać rzeczy, których zwykli ludzie nie związani z łowiectwem nie są w stanie zobaczyć. Jeśli tylko się uda, to pokażemy jak polowanie wygląda "od kuchni", z jakim - w większości przypadków - niepotrzebnym okrucieństwem się wiąże. Zdemaskujemy etos szlachetnego myśliwego i ukażemy jak bardzo rzeczywisty wizerunek tych ludzi różni się od tego, co prezentują w sponsorowanej przez siebie propagandzie.
Drzeworyt wyobrażający św. Huberta podczas mistycznej wizji.
Maria Dunin-Piotrowska (1926). Foto: E.Sęczykowska