1 października br. mocy prawnej nabiera forsowana przez Lasy Państwowe nowelizacja Ustawy zezwalająca na pozyskiwanie drewna z przeznaczeniem na opał w elektrowniach. Korporacja uspokaja wzburzoną opinię publiczną zapewniając, że drewno to będzie pochodzić jedynie z cięć sanitarnych, czyli opanowane przez korniki i zupełnie martwe - jako surowiec najgorszej jakości. W trosce o klimat leśnicy zaproponowali sięganie po odnawialne źródła energii... Cóż na to powiemy? Ja wiem jedno. W Polsce praktycznie już nie ma takich drzew w ilości na tyle dużej, aby opłacalne było ich usuwanie, transport i palenie nimi w kotłach przemysłowych. Tu chodzi o coś innego. LP chcą w ten sposób usankcjonować m.in. wycinkę ostatnich starodrzewów w Puszczy Białowieskiej i Karpackiej. Oni nie mogą ścierpieć widoku lasu pozbawionego ingerencji człowieka, dlatego za wszelką cenę dążą do zniszczenia wszystkiego, co pierwotne. A kiedy już osiągną swój cel, wówczas wyrwą ekologom argument o naturalności tychże lasów i co za tym idzie, nie będzie można ich objąć ochroną ścisłą.
Na razie powstrzymam się od roztrząsania powyższego problemu. Skłonił mnie on jednak do przemyśleń na temat starych, kilkusetletnich drzew. Mimo, iż żyję w otoczeniu lasów o puszczańskim charakterze, do dzisiejszych czasów dotrwały w nich tylko pojedyncze sztuki.
Nie ukrywam, że pokładałem wielkie nadzieje z kampanią "Niech Żyją", która od przeszło 6 lat usiłuje wyrugować ptaki łowne spod władzy myśliwych. Niestety do tej pory wszelkie próby nacisku na Ministerstwo Środowiska nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Jedyne co nastąpiło (z inicjatywy stowarzyszeń myśliwskich) jest przesunięcie daty rozpoczęcia sezonu (od przyszłego roku) na kaczki i łyski z 15.08 na 1.09. Lobby łowieckie jest silne, ale mimo to pewne ich etycznie naganne praktyki udało się powstrzymać - przynajmniej od strony prawnej. Myśliwi nie mogą już jawnie szkolić psów na żywej zwierzynie i urabiać dzieci do krwawego rzemiosła. Jednakże w zamian otrzymali inne przywileje: m.in. od tego roku wolno im przegnać postronne osoby z terenu na którym polują, co w praktyce poważnie utrudnia śledzenie ich poczynań. Również wywalczyli sobie możliwość spuszczenia psów z otoku w trakcie poszukiwania postrzałków - czy wiecie, co to oznacza dla rannego zwierzęcia? Ogólnie mówiąc, nastały ciężkie czasy dla dzikich zwierząt i osób stojących w opozycji do obecnego modelu łowiectwa.
Nie ma czasu do stracenia
Okres wiosenno-letni jest w zasadzie martwy dla kłusowników zastawiających pułapki. W tym czasie mięso ofiar szybko się psuje i to jest główny powód uśpienia ich działalności. Jednak nawet wtedy, gdy wnykarz nie poluje, to zawsze pozostawia w terenie jakieś ślady swoich poczynań. Są to zwykle nie do końca zebrane druty (o ile ktoś w ogóle je zbiera). W związku z tym miesiące letnie warto poświęcić na typowanie i rekonesans nowych, potencjalnie kłusowniczo gorących placówek. Wszystko po to, aby zimą od razu skupić się na ich zwalczaniu.
Już kiedyś wykładałem ogólnie o krwi martwych zwierząt. Kto jeszcze nie czytał tamtego tekstu, a ma ochotę (choć w zasadzie powinien nim przejdzie dalej) niech zerknie do Biblioteki. Teraz dostajecie jego rozwinięcie ukierunkowane na krew zwierząt drapieżnych. Opowiem Wam o warunkach jakie trzeba spełnić, aby przyniosła obfite dary tym, którzy ją piją. Ponadto zamieściłem w nim różne wskazówki dla śmiałków poszukujacych jeszcze ściślejszej komunii z umarłymi zwierzętami. Rzecz jasna, nie napisałem wszystkiego, bo o pewnych sprawach można mówić tylko bezpośrednio z zainteresowanym. Utrzymywanie tajemnicy jest konieczne w celu ochrony tego, co my uważamy za świętość.
Niespodzianką, o której wspominałem we wcześniejszej notce jest funkcja dodawania komentarzy pod tekstami. Długo grzebałem się z tym skryptem, dlatego dopiero teraz publikuję kolejny materiał - po prostu chciałem za jednym zamachem wstawić jedno i drugie. Na razie można komentować tylko powyższą publikację. - Trzeba sprawdzić jak mechanizm zadziała pod przeglądarkami z innych komputerów:) Wszelkie uwagi odnośnie jego funkcjonowania proszę zgłaszać poprzez e-mail. Jeśli całość spełni [nasze] oczekiwania, to kod (po ew. poprawkach) zintegruję z pozostałymi stronami.
Jeszcze tego brakowało...
Kiedy w tamten piątek na szczeblu ministerialnym zapadła decyzja o zamknięciu lasów w całym kraju, to trudno było mi w to uwierzyć.... Rządowe pomysły na walkę z rozprzestrzenianiem się koronawirusa są śmiechu warte. Kto potrafi myśleć, ten wie, dlaczego. Na razie nie mam ochoty szerzej komentować całej tej sytuacji. Poczekam i zobaczę co czas przyniesie. Mam cichą nadzieję, że blokada lasów jest jedynie chwilowym wygłupem rządu i najpóźniej za miesiąc wszystko wróci do normy. A jeśli nie wróci? Wtedy będzie można zapomnieć o beztroskim chodzeniu po takich terenach za dnia. Pozostanie już całkowicie przestawić się na tryb szczyto-kryto... Jutro Pełnia. Takiej nocy na pewno nie spędzę przed komputerem.
Od ostatniej publikacji upłynął przeszło miesiąc i niektórzy Czytelnicy zaczynają umierać z niecierpliwości. Spokojnie. Nowy tekst już dawno gotowy. Zwlekam z jego wstawieniem, bo ciągle pracuję nad małą niespodzianką :)
Miałem zamiar napisać relację z obchodów lutowej Pełni w puszczańskiej głuszy, a popadłem w jakiś trans i... sporządziłem poradnik n/t nocnego chodzenia po lesie. Nim się ocknąłem, to większość pracy była już gotowa, a do prawdy - nie chciało mi się zaczynać tamtego, wcześniej zaplanowanego tekstu. W sumie nic straconego. Przeszedłem wtedy "jedynie" 20 km po bezdrożach i nie doświadczyłem czegoś wyjątkowego, tzn. aby szerzej o tym wspominać. Bardzo liczyłem na to, że spotkam rudel saren i zarejestruję ich osobliwe rozmowy. W tym celu zabrałem nawet kamerę, jednak próżne były moje wysiłki. Zyskałem tylko otarcia pięt, a w dodatku nad ranem spadł deszcz i zmoczył mi futra...
Chyba nie ma na ziemi człowieka, który przynajmniej raz na jakiś czas nie zastanawiałby się, jak będzie wyglądał koniec - jego doczesnego żywota. Nie inaczej jest z teriantropami, zwłaszcza z tymi na co dzień obcującymi ze zwłokami, które przypominają im o kruchości życia. Dziś przedstawię Wam trochę filozofii procesu umierania, czyli jak z punktu widzenia lisołaka wygląda podejście do śmierci przeciętnego człowieka, a jakie są moje oczekiwania co do okoliczności, w których chciałbym aby To na mnie przyszło. Nie będzie natomiast zagłębiania się w skomplikowaną, zwierzołaczą eschatologię - poświęcę jej osobny temat.
Grudniowa Pełnia - niewypał
Z wielu powodów najlepszą porą do nocnych przechadzek po lesie jest Pełnia Księżyca, która wypada w miesiącach od jesieni do wiosny. Wczoraj miałem ku temu dobrą sposobność (tak myślałem), wszak jeszcze późnym popołudniem niebo było czyste. Niestety, ale o zmroku nadeszły gęstniejące z każdą godziną chmury i w końcu zakryły Srebrny Glob. Tylko co jakiś czas jego blask przebijał się ku ziemi, ale nie dawał takiego efektu jak gdyby świecił z pełną mocą, tzn. kiedy nic go nie zasłania. Na zdjęciu stopień jego widoczności około godziny 22:15. Później było tylko gorzej... Następna okazja za miesiąc. Postaram się wtedy skrobnąć jakąś obszerniejszą relację.
PS 13 ostatniego miesiąca - ZŁY
To nie będzie wpis o dobrym, skądinąd antysystemowym utworze Skaldów z 1970 roku o takim samym tytule. Tym razem chciałbym pokazać jak wygląda moja przykładowa dzienna aktywność w terenie, kiedy inne około-egzystencjalne sprawy nie zaprzątają mi głowy. Od razu nadmieniam, że to co tu zaprezentuję jest tylko niewielkim wycinkiem z całego spektrum stricte zwierzołaczej działalności którą się zajmuję.
Raczej trudno znaleźć zwierzołaka, który nie fantazjował/szukałby sposobów pozwalających na fizyczną transformację do jego teriotypu. Powód takiej aktywności jest bardzo prosty: nasze ludzkie ciała nie są tym, czegośmy się spodziewali otrzymać od Tego, który nas projektował. Jedni z nas chcieliby mieć postać feral-zwierza, drugim zaś bardziej odpowiada forma antropomorficzna, a najlepiej by było, gdybyśmy mogli zmieniać kształt z człowieka w zwierzę i na odwrót, kiedy tylko dusza zapragnie...
Dzisiejszy tekścik będzie o filozoficznych założeniach shapeshiftingu. Opowiem także co nieco, jak go "uskutecznić" - cokolwiek by to miało znaczyć. Zatem miłej lektury i... oglądania;)
Wreszcie coś ciekawszego, niż martwe zwierzaki no nie?